Toilet – Ek Prem Katha ‘टॉयलेट: एक प्रेम कथा’ 2017

Miałam chwilowo nie brać się za pisanie o filmach, żeby skupić się na jednym temacie. Jednak udało mi się w końcu obejrzeć film, o którym było głośno w 2017, i który wydawał się wpisywać w stylistykę nowego Bollywood. Mowa o Toilet: Ek Prem Katha, w reżyserii Shree Narayan Singh, z Akshay Kumar (Pad Man, Rustom, i seria filmów Khiladi) i Bhumi Pednekar (Dum Laga Ke Haisha) w rolach głównych. Jeśli spojrzeć na rozłożenie ocen filmu na Letterboxd, wyraźnie widać preferencje dla ocen pomiędzy 3 (najwięcej) a 4 gwiazdkami (na 5). Mało głosów powyżej, ale też niewiele poniżej. Ja sama nie wiedziałam jak go ocenić, bo mam wrażenie, że to jednak strasznie nierówny film, który mógł dużo więcej.

Film opowiada historię mężczyzny w średnim wieku, kawalera, który zakochuje się od pierwszego wejrzenia w młodej dziewczynie z pobliskiej wioski. Spoiler: po wielu staraniach Keshava, Jaya w końcu zakochuje się w nim z wzajemnością, i po pokonaniu kolejnych przeszkód udaje im się pobrać. I w tym momencie, gdzie większość historii dodałaby lakoniczne and they lived happily ever after, my jesteśmy dopiero w połowie filmu i właśnie dotarliśmy do głównego wątku, obecnego od pierwszej sceny i przewijającego się niejako w tle naszej historii miłosnej (co do której jeszcze wrócę na chwilę w dalszej części).

Keshav i Jaya mieszkają w regionie, gdzie większość domostw jest pozbawiona toalety, a tradycja nakazuje załatwianie swoich potrzeb poza domem, a kobietom przed świtem, poza wioską. Jaya nigdy nie brała udziału w tej tradycji, bo od dziecka w jej domu była toaleta. Jednak we wsi Keshava nie ma ani jednej, o czym ta dowiaduje się już po ślubie, nad ranem po nocy poślubnej, kiedy to inne kobiety przychodzą po nią, aby zabrać ją ze sobą, bo w grupie bezpieczniej. Początkowo Keshav nie rozumie o co chodzi jego żonie i nie widzi żadnego problemu. Z czasem, widząc jej cierpienie z tego powodu próbuje różnych tymczasowych rozwiązań, jako że na wybudowanie toalety nie zgadza się kategorycznie ojciec (z poparciem starszyzny wioski jak i swojej matki). Koniec końców problem eskaluje i Jaya, opuszcza męża i wraca do domu rodzinnego, nie chcąc czy nie potrafiąc dostosować się do panujących w jego rodzinie norm. Zdesperowany Keshav wypowiada wojnę tradycji i sposobie myślenia, a nawet systemowi wartości swojego kraju. 

Tak wygląda zarys filmu. Gatunkowo jest to komediodramat, więc będzie sporo gagów komediowych, choć i scen mających chwycić widza za serce. Na dokładkę Akshay to jednak aktor kina akcji, i niektóre sceny, szczególnie te późniejsze kiedy zaczyna walczyć z mieszkańcami jak i z biurokracją o wybudowanie we wsi publicznej toalety, a ze swoim zabobonnym ojcem tradycjonalistą o wybudowanie prywatnej na terenie posiadłości, są nakręcone, jakby to był film akcji, co mnie osobiście przeszkadzało.

 A tak w ogóle to analiza i porównanie postaci ojców obojga to temat na cały osobny wpis. W końcu nasz bohater najpierw został przez ojca ożeniony z krową, co by mieć szansę na późniejszy ożenek, jeśli tylko znalazłby kobietę z podwójnym kciukiem. O żadnej innej wybrance ojciec nie chciał nawet słyszeć, a wszystko przez… zabobon. 

Sam film momentami jest rozwleczony i  dość sztucznie zagrany. Porusza ważne tematy i jest oparty na prawdziwej historii, ale niewiele z niej zachowuje na rzecz udramatyzowania wydarzeń, wykorzystując przy tym czasem bardzo naciągane zwroty akcji.  Niestety jak to w Indyjskich komediach bywa, nie wszystko co ma śmieszyć śmieszy. Na przykład zaloty głównego bohatera, gdzie może jeszcze na początku jego zachowanie śmieszy, to jednak kiedy przeradza się ono w stalking, to już mi nie było do śmiechu. Szczęśliwie bohaterka buntuje się przeciwko takiemu traktowaniu i wyraźniej pokazuje mu, że przekroczył granicę i odwzajemnia uczucia dopiero kiedy ten przestaje ją napastować. Mimo to nadal  fakt, że w ogóle odwzajemnia jego uczucia wtedy i zaczyna jej brakować jego ciągłej (i nachalnej) obecności w swoim życiu to jeden ze słabszych punktów filmu. Niestety jest to nadal jeden z popularniejszych motywów kina indyjskiego. 

Dodatkowo mamy tu częsty problem filmów nie tylko bollywoodzkich, ale też i hollywoodzkich, dużej różnicy wiekowej między aktorami grającymi zakochaną parę: Akshay ma 52 lata, Bhumi 30. Jednak z drugiej strony nie jest to słoń w pokoju filmu, tylko motyw wykorzystany w fabule: bohaterów również dzieli spora różnica w wieku (jak i w wykształceniu, gdzie Keshav nie ukończył liceum, a Jaya jest już w trakcie studiów) i jest to otwarcie omawiane jako ewentualna (jednak koniec końców nie mająca znaczenia, w porównaniu z brakiem podwójnego kciuka u Jayi) przeszkoda. 

Kończąc już, powiem tylko, że jest to film, który mimo, że ma uświadamiać i promować postęp i walczyć ze ślepym podążaniem za tradycją, prezentuje się jako bardzo zachowawczy, przynajmniej z europejskiego punktu widzenia.Może było to celowe, żeby dotrzeć do większej ilości odbiorców.


Dodaj komentarz